Dwa lata temu zadzwoniła do mnie koleżanka, która bardzo chciała opowiedzieć mi o tym, jaką wspaniała rzeczą ostatnio się zajęła, co nazywała „Barsami”. Brzmiało to interesująco, ale jak dla mnie – zbyt dziwnie. Moje życie było dobre. Miałem wszystkie ważne rzeczy załatwione… dobre małżeństwo, szczęśliwe, zdrowe dzieciaki, świetną pracę i miliony na koncie w banku. Nie potrzebowałem żadnych nowych metafizycznych czy duchowych rozwiązań, ponieważ nie miałem żadnych problemów do rozwiązania. A nawet jeśli jakieś miałyby się niespodziewanie pojawić, wiedziałem, że mogę je „wyzenować” poprzez medytację. Miałem to przećwiczone…
Spędziłem całe swoje życie omijając, pokonując, przekraczając i walcząc z całych sił z całą brzydotą tego świata, którą życie może rzucić człowiekowi w twarz.
Jednak po kilku próbach mojej koleżanki zainteresowania mnie tymi rzeczami zauważyłem, że było w niej coś innego. A zatem poprosiłem ją, aby ponownie przesłała mi informację i dwa tygodnie później znalazłem się na mojej pierwszej klasie Bars.
Podczas tej klasy przez cały czas powtarzałem sobie, że nie ma takiej możliwości, aby to wszystko było takie łatwe.
Po pierwsze, w jaki sposób moje życie mogłoby stać się lepsze? Po drugie, jeżeli Barsy rzeczywiście są takie cudowne, jak to się stało, że jeszcze nigdy o nich nie słyszałem? I po trzecie, dlaczego są takie tanie? Po nauczeniu się przeprowadzania i otrzymaniu Barsów dwukrotnie… opuściłem klasę w przekonaniu, że zmarnowałem czas i pieniądze. Tego wieczoru spotkałem starego kumpla na obiedzie w restauracji na plaży.
W miarę upływu wieczoru powoli zacząłem rozumieć, że moje życie nigdy już nie będzie takie samo.
Jedliśmy w tajskiej restauracji w San Diego i pamiętam, że jadłem zupę i zastanawiałem się, dlaczego wcześniej nie usłyszałem o tym miejscu. Każde miejsce, które podaje tak smaczne jedzenie powinno być sławne na całym świecie. Mało wiedziałem wtedy, że to ma mało wspólnego z samą restauracją. Po obiedzie postanowiliśmy przejść się chwilę po plaży. Kiedy szliśmy w dół ulicy, moje oczy przyciągnęło nocne niebo, na którym z zachwytem dostrzegałem piękno księżyca i gwiazd. To było tak, jakby ktoś zawiesił je na niebie tylko dla mojej przyjemności z jego oglądania.
To samo stało się z wilgotnym drewnem stopni wiodących na plażę i ocean, pisakiem, a nawet chłodną bryzą, która zjawiła się tam wówczas po to, aby się o mnie zatroszczyć i odżywić mnie. Coś się zmieniło. Po raz pierwszy w życiu dotarło do mnie, że nie muszę walczyć, ani biec, ani chować się czy osłaniać przed światem, że mogę po prostu się nim cieszyć.
Nauczycielka z klasy Bars powiedziała coś, co zostało ze mną – na temat otrzymywania.
Jak punkty widzenia mogą ograniczyć naszą zdolność do otrzymywania i jak Barsy mogą to zmienić… jeśli im na to pozwolisz. To wszystko miało sens. Od tego dnia moje życie ciągle się poszerza do przestrzeni, której nigdy nawet sobie nie wyobrażałem. Zamiast próbować coś podbić lub pokonać, po prostu się tym cieszę… nawet tym, czym w sumie nie powinienem.
Czy wiesz, że jeszcze coś innego jest możliwe? Czy zawsze wiedziałeś, że istnieje coś jeszcze?
Ricky Williams jest certyfikowanym facylitatorem Access Consciousness i jednym z liderów kreujących świadomy świat. Jest sławny w związku ze swoją kontrowersyjną karierą piłkarza NFL. Jest również fundatorem „Dzieciaków Ricky’ego i Fundacji Rickiego Williamsa”.
Oryginał artykułu jest dostępny tutaj.