0

Zalecenie punkcji zatok…

Pod koniec listopada ubiegłego roku dopadł mnie silny ból zatok. Bolała mnie cała twarz, a powieki puchły, jakby ktoś pompował w nie powietrze. Jedyną ulgę przynosiła rozgrzana w piekarniku sól kamienna owinięta w szmatkę, którą przykładałam do czoła i policzków. Ulga trwała chwilę, po czym ból wracał.
Parę dni później miałam jechać na klasę Bars do Poznania. I gdyby nie to, że wcześniej dokonałam przedpłaty (to było warunkiem uczestnictwa), pewnie bym zrezygnowała. Jednak zwyczajnie, szkoda mi było stracić wpłacone już pieniądze.
Zatem pojechałam i już na wejściu wykrzyknęłam: zróbcie coś z moją głową, bo już nie wyrabiam…
Zaczęła się pierwsza sesja… Ból nie do opisania… myślałam, że nie wyleżę do końca sesji… To, co działo się w mojej głowie wiem tylko ja – strzelanie, trzaskanie, odrywanie i Bóg wie, co jeszcze… W życiu nie doświadczyłam tak bolesnej sesji!
Potem czas wymiany… To ja teraz mogłam obdarować… Hm… po tych dwóch sesjach ból zmniejszył się o połowę, co znacznie poprawiło mój nastrój. Po obiedzie ciąg dalszy. Tym razem ja pierwsza ofiarowywałam, by przed powrotem otrzymać przecudną energię. Ta sesja już nie była taka bolesna. Coś się zmieniło… Ból zniknął, ale gdzieś w tle pozostało jakieś „ćmienie”, jakby zza światów. Ten stan trwał jeszcze następnego dnia, po czym przeszedł a opuchlizna zaczęła sama schodzić.  Stopniowo, po kolejnych sesjach, jakich doświadczałam zaczęły oczyszczać się zatoki, dzięki czemu uniknęłam zabiegu punkcji.

Jak się okazało, tamte pierwsze sesje były początkiem późniejszych, jeszcze większych zmian w wielu aspektach mojego życia. Dzisiaj jestem facylitatorem Bars i błogosławię dzień, w którym, choć  w permanentnym bólu, wyruszyłam po tak cudowne narzędzie.

Zapisz się do newslettera BudziLudzi

Chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach, zapisz się do newslettera!

Please wait...

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Autor: Renata Białkowska
http://renatymetamorfoza.pl